Gdy James Cook po raz pierwszy spotkał Aborygenów – w 1770 r., ich populacja mogła sięgać według różnych szacunków od 300 tysięcy do 1 miliona osób, zorganizowanych w około 600 plemion władających 500 językami. To bardzo mało, zważywszy że w tym samym czasie w niewiele większej Europie żyło prawie 200 milionów ludzi.
Włodzimierz Knap Demografia. Za Mieszka było nas około 1 miliona. Przed II wojną byliśmy 35-milionowym państwem. Dziś w kraju mieszka nas niewiele więcej. Wysoki przyrost naturalny uratował przyszłość Polski w okresie zaborów. O potencjale każdego państwa wiele mówiła i mówi jego sytuacja demograficzna. Gdy Mieszko I i jego syn Bolesław, zwany Chrobrym, wchodzili w świat cywilizacji chrześcijaństwa łacińskiego, ich państwo mogło stosunkowo niewiele, bo demografia mocno je ograniczała. Chlubimy się zasadnie, że Piastowie, zwłaszcza Chrobry i Krzywousty, wygrywali bitwy z Niemcami. Trudno jednak we fragmentach książek opisujących relacje polsko-niemieckie we wczesnym średniowieczu znaleźć informację mówiącą, że państwo pierwszych Piastów liczyło ok. 1 mln mieszkańców. Państwo zaś Ludolfingów (dynastii panującej w Rzeszy od 911 do 1024 r.) było 5-6-krotnie większe, a pod swoją władzą miało dodatkowo 7-milionowe Królestwo Italii. Ludna była Francja. Na przełomie I i II millenium pod rządami tamtejszych królów znajdowało się 9 mln osób (dzisiejsza Wielka Brytania miała wtedy 2,5 mln). Demografia miała swój udział w tym, że choć Niemcy miały status cesarstwa, ze sporów z Francją najczęściej wychodziły ze stratami terytorialnymi. Ostrożnie do danych Około roku 1000 w całej Europie mieszkało ok. 39 mln osób. Koniecznie jednak trzeba uświadomić sobie, że ogólnopaństwowe spisy ludności zaczęto przeprowadzać w Europie dopiero na przełomie XVIII i XIX w., ale były one mocno niedokładne. Dopiero późniejsze o 100 lat dane spisowe, co podkreślała prof. Irena Gieysztorowa, zasługują na większe zaufanie. Oznacza to, że do wszelkich danych liczbowych należy podchodzić z ostrożnością. Ale warto też wiedzieć, że historycy starają się możliwie najdokładniej ustalać liczbę mieszkańców, spierając się ze sobą o liczby. W liczebności siła? Na politykę Kazimierza Wielkiego, zwłaszcza na oddanie Śląska Czechom czy pogodzenie się z faktem, że w rękach Krzyżaków znajdowało się Pomorze i Kujawy, należy patrzeć, pamiętając o tym, że jego monarchia miała 2 mln ludzi, gdy Rzesza niemiecka razem z Czechami 10 mln. W połowie XIV w. Francja była 15-milionowym państwem, Włochy miały 8 mln, Anglia 3 mln, a Rosja 12 mln). Europa w sumie w połowie XIV w. liczyła 75 mln ludzi (w niektórych regionach z powodu przeludnienia wystąpiły klęski głodu, bo produkcja rolna nie nadążała za wzrostem ludności). Ale wiek później, w połowie XV stulecia, „czarna śmierć” doprowadziła do tego, że Europejczyków było tylko 50 mln. Szlachta mniej liczna Kiedy zaś na początku XVII w. Rzeczpospolita miała status mocarstwa, była krajem ludniejszym niż Niemcy (11 mln wobec 10 mln) czy Wielka Brytania (6,5 mln), niemal równie licznym jak Włochy (12 mln), goniącym Francję (18 mln) i Rosję (niespełna 17 mln). Między XVI a XVIII stuleciem szlachta stanowiła, według najnowszych badań, ok. 6 proc. ludności Korony (23 proc. na Mazowszu, jeszcze większy odsetek stanowiła na Kaszubach, ale w Małopolsce, Wielkopolsce, Prusach Królewskich i województwach ukrainnych przyłączonych do Korony w 1569 r. od 3 do 5 proc.). Prof. Mariusz Markiewicz, znakomity znawca epoki nowożytnej z UJ, podkreśla, że tak spory odsetek społeczeństwa należący do stanu szlacheckiego był ewenementem w Europie. Porównywalna liczba szlachty zamieszkiwała tylko Hiszpanię i Węgry. Chłopów najwięcej W czasach nowożytnych (XVI--XVIII w.) ludność miejska stanowiła od 23 do 26 proc. populacji Rzeczypospolitej. Połowę „miastowych” stanowili Żydzi, a w miastach na wschodzie RP nawet ponad 70 proc. Między XVI a XVIII w. nie było zresztą kraju, w którym mieszkałoby tak wielu Żydów jak w I RP. W XVI w. tworzyli 150--tysięczną mniejszość (Szkotów było 37 tys., Ormian - 15 tys., Karaimów - 4 tys.). W 1764 r. Żydów w RP było prawie 600 tys. (258 tys. w dzielnicach ukraińskich, 160 tys. na Litwie, 100 tys. w Małopolsce, 43 tys. w Wielkopolsce). Przed wybuchem II wojny światowej 3,2 mln. Ale zdecydowanie przeważali chłopi. W epoce nowożytnej było ich niemal 70 proc. w Małopolsce i Wielkopolsce, 62 proc. na Mazowszu. Duchowieństwo pod koniec XVI w. liczyło na terenie Korony 5,7 tys. (2,7 tys. w Wielkopolsce, 2,1 tys. w Małopolsce, 0,9 tys. na Mazowszu). Darwinizm narodowy Być może w 1918 r. nie powstałaby Polska, a jeśli już, to znacznie mniejsza i słabsza, gdyby nie to, że w czasie zaborów przyrost naturalny wśród Polaków był niesamowity, mimo dość częstych, szczególnie w Galicji, potwornych klęsk naturalnych. I tak np. w 1913 r. przyrost naturalny we Francji wynosił 0,9 promila, Anglii - 10 promili, Niemiec - 13, ziem czeskich, węgierskich i słowackich od 8 do 11 promili. W przypadku Królestwa Polskiego przyrost sięgał 17,3 promili, Pomorza Gdańskiego i Wielkiego Księstwa Poznańskiego -ponad 18, a Galicji - 14,4. Liczba ludności Królestwa Polskiego, Galicji i ziem zaboru pruskiego między 1820 a 1911 r. wzrosła z 10 mln do ponad 26 mln. W tym okresie Francuzów przybyło 9 mln (z 30,5 do 39,6 mln), Brytyjczyków z 14 do 40,8 mln, Włochów z 19 do 34,7 mln, Hiszpanów z 11,2 do 19,8 mln. Tylko Niemców przybywało szybciej: z 27 do 65 mln. Tempo utrzymane Szybko rosła też Polska w okresie II RP. W rekordowym 1925 r. przyrost wynosił prawie 19 promili, a w najsłabszym 1938 r. - niemal 11 promili. Dzięki temu z niecałych 27 mln na progu odzyskanej niepodległości staliśmy się ponad 35-mln państwem przed wybuchem wojny. Dla porównania od trzech lat mamy przyrost ujemny, a od dwóch dekad nigdy nie był wyższy niż 0,9 promila. Najpewniej nie ma większego zagrożenia dla przyszłości naszego kraju (nie licząc wojny i wielkich klęsk naturalnych) niż demografia. Polska, jak wiadomo, potężnie wyludnia się. W połowie XXI stulecia może nas być niecałe 30 mln. Dramat demograficzny mielibyśmy już dzisiaj, gdyby nie czasy tzw. Polski Ludowej. Między 1946 a 1959 r. przyrost wynosił od 16,1 do 19,5 promila! Od 1960 do 1988 r.: od 6 do 15 promili. Z 23,6-milionowego kraju w 1946 r. pod koniec PRL w Polsce mieszkało 38 mln osób, mimo że ok. 1,2 mln Polaków wyjechało z kraju po 1956 r. Za Gomułki był remis Jak w I, tak i w II RP ludność wiejska wyraźnie przeważała nad miejską (75 do 25 proc.). Proces przechodzenia ze wsi do miast w międzywojniu przebiegał wolno. Inaczej było w PRL. Pod koniec lat 60. był swego rodzaju remis. Gdy komunizm upadał, w miastach było 60 proc. ludności, na wsiach 40 proc. I tak jest do dziś. Miasta polskie i obce - Trudno ustalić wielkość miast przedlokacyjnych - podkreśla prof. Henryk Samsonowicz, wybitny mediewista. - Ani granice ich nie są pewne, ani źródła wystarczające do dokonania przybliżonego szacunku. Prof. Samsonowicz, powołując się na badania kolegów po fachu, podaje, że w X i XI w. Gniezno liczyło co najmniej 5 tys. mieszkańców, Poznań 4 tys., gród i podgrodzie we Wrocławiu ponad 1000, Opole 600-800. Szczecin w I połowie XIII w. miał 3 tys. mieszkańców, ale najludniejszy był Wolin, może nawet 10-tysięczny. Kraków za Bolesława Krzywoustego był miastem 4-tysięcznym, podobnie jak Wrocław, Kołobrzeg i Gniezno. Od tysiąca do 3 tys. mieszkańców za Krzywoustego miały Sandomierz, Przemyśl, Poznań, Opole, Legnica, Płock, Włocławek. Pod koniec XIII w. ludność miejska w Europie stanowiła niemal 10-proc. populację. Największe były Paryż i Mediolan (po ok. 200 tys.). Ponad 100 tys. liczyły Wenecja, Florencja, Genua. Nieco mniej Rzym, Londyn, Neapol. Wrocław pod koniec XIV w. miał 21 tys. Profesorowie Jan Małecki i Zdzisław Noga, znawcy dziejów Krakowa, liczbę jego mieszkańców w początkach panowania Kazimierza Wielkiego (ok. 1340 r.) szacują na 18 tys., łącznie z Kazimierzem i Kleparzem. Według prof. Józefa Mitkowskiego, w XIV w. w samym Krakowie mieszkało 5 tys. ludności polskiej, 3,5 tys. niemieckiej, blisko 1 tys. żydowskiej, 0,5 tys. węgierskiej. W pierwszej połowie XVI w. Kraków liczył 30 tys., ale wielka zaraza w 1543 r. zabiła około połowę jego ludności. Dopiero prawie trzy wieki później Kraków będzie równie duży. W pierwszej połowie XVII w. zdecydowanie najwięcej mieszkańców miał Gdańsk (64 tys.) dzięki koniunkturze gospodarczej (jego budżet był wtedy 20-krotnie większy niż państwa polskiego); jej osłabienie i wojny spowodowały, że na początku XIX w. ludność Gdańska liczyła tylko 35 tys. Między drugą połową XVI wieku a pierwszą XVII w Europie najwięcej osób mieszkało w Paryżu i Neapolu (po 200 tys.). Niewiele mniej ludny był Londyn, Mediolan, Wenecja, a około 120-150 tys. osób mieszkało w Rzymie, Amsterdamie, Lizbonie, Antwerpii. Moskwa była miastem 60-tys., a Praga i Wiedeń liczyły po ok. 50 tys., podobnie jak największe miasta niemieckie: Hamburg, Norymberga i Kolonia. Około roku 1800 Londyn był zdecydowanie największy. Przekroczył milion mieszkańców, gdy drugi co do wielkości Paryż 600 tys. Inne wielkie ówczesne miasta to: Neapol (426 tys.), Moskwa (400), Wiedeń (240), Amsterdam (220). Warszawa przed powstaniem kościuszkowskim (1794 r.) była 125-tys. miastem, ale w 1800 r. tylko 60-tys. W 1900 r. liczyła 700 tys., ćwierć wieku później przekroczyła milion. Przed wybuchem II wojny zamieszkiwało ją 1,3 mln osób. Po jej zakończeniu stolica liczyła 422 tys. Ponownie milionowym miastem została w 1955 r. Fenomenem jest Łódź. W 1815 r. liczyła 331 mieszkańców. W 1915 r. 600 tys., czyli zwiększyła się 1813-krotnie! I wojna światowa zniszczyła miasto. Łódź skurczyła się w 1918 r. do 340 tys. Potem znów rosła, z wyjątkiem okresu II wojny światowej. W 1989 r. Łódź miała 852 tys. mieszkańców, a teraz najpewniej nie ma nawet 700 tys. Ciekawy jest przypadek Wrocławia. Przed II wojną światową (należał do Niemiec) liczył 630 tys. osób. W końcu maja 1945 r. - 202 tys. (2 tys. Polaków). W lutym 1946 r. Polaków było już 57 tys., w tym 27 tys. przesiedlonych z Kresów. Dziś Wrocław jest miastem identycznej wielkości co przedwojenny. Wyznania W 1913 r. w Królestwie Polskim trzy czwarte stanowili katolicy, 15 proc. żydzi, 6 proc. ewangelicy, 4 proc. prawosławni. W zaborze pruskim w 1910 r. dwie trzecie stanowili katolicy, a 31 proc. ewangelicy. W Galicji (1910 r.) katolicy i grekokatolicy byli podobnie liczni (46 do 42 proc.). W 1931 r. 65 proc. było katolików, 10 proc. grekokatolików, 11 proc. prawosławnych, 10 proc. żydów, 3 proc. ewangelików. Najwięcej katolików mieszkało w woj. kieleckim, warszawskim, poznańskim, pomorskim, śląskim, krakowskim (od 88 do 92 proc.). Grekokatolików - w woj. stanisławowskim (73 proc., choć w miastach tego województwa stanowili 33-proc. grupę). Na Wołyniu i Polesiu przeważali prawosławni (70 i 75 proc.). W miastach woj. wołyńskiego i polskiego wyznawcy religii mojżeszowej stanowili połowę mieszkańców. W Warszawie, Łodzi, Lwowie, Wilnie i Krakowie od 26 do 35 proc. W Poznaniu - 0,8 proc.
Liczba ludności Polski na koniec 2019 roku wyniosła 38 milionów 383 tysiące, o 28 tysięcy mniej niż pod koniec roku 2018 - wynika z opublikowanych w środę wstępnych szacunków Głównego
Do mniej niż 400 tys. Polaków – 1 proc. z przeszło 37 milionów – należy dziś ponad 30 proc. całego majątku zgromadzonego w kraju. Gdyby mapa Polski była odbiciem stanu posiadania, to do zaledwie 10 procent najbogatszych należałoby ponad 60 proc. obszaru kraju – od Bałtyku aż po linię łączącą Dolny Śląsk z zamożność gospodarstw domowych w Polsce jest niska i to nie tylko w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, ale także wobec średniej w Europie Wschodniej – taki wniosek postawili niedawno autorzy raportu o nierównościach na wciąż rozwarstwia się – i w dochodach, i w gromadzonym majątku – lub raczej jego braku. „Od 1990 roku nastąpił spektakularny wzrost nierówności w Polsce. W 1990 r. najbiedniejsze 50 proc. uzyskiwało 28 proc. dochodu narodowego, podczas gdy dziś ma tylko 20 proc.”, piszą autorzy z grupy Thomasa Piketty’ego po raz pierwszy tak dokładnie zbadali stan posiadania (dotąd skupiali się na nierównościach w dochodach). Obraz, który się maluje na danych z Polski jest 60 proc. całego majątku zgromadzonego w naszym kraju (nieruchomości, auta, akcje spółek, aktywa finansowe itd.) należy do zaledwie 10 proc. ludzi. Jeśli chcielibyśmy zwizualizować ten trend, przyjmując, że 100 proc. zgromadzonego majątku to 100 proc. terenu Polski, 60 proc. stanowiłoby obszar od Bałtyku aż po linię łączącą Dolny Śląsk z więcej, zaledwie 1 proc. z grupy najbogatszych 3,7 mln osób – czyli mniej niż 400 tys. z 37 milionów Polaków – kontroluje aż 30,3 proc. całego to nie oznacza, że najbogatsi Polacy posiadają 60 proc. obszaru Polski – chcieliśmy jedynie wyraźnie zobrazować przepaść między stanem posiadania przeciwnej stronie przepaści znajduje się blisko 19 mln ludzi, którzy – średnio – nie mają żadnego majątku. Według analizy, aż 50 proc. Polaków ma niemal wyłącznie długi (wśród nich tysiące mieszkań, ale na kredyt od banku). Ich średni udział w całym krajowym majątku jest ujemny i wynosi -0,7 proc. Jak dokładnie jest liczony stan posiadania z długiem wyjaśnił dr Michał Brzeziński, ekonomista UW, w tym 39 proc. majątku dzieli się między 40 proc. społeczeństwa. Na mapie to byłaby południowa część kraju, od wspomnianej linii łączącej dolnośląskie z lubelskim aż po szczyty gór na w przeliczeniuNa pierwszy rzut oka bardziej optymistycznie podział majątku wygląda w złotówkach, wyliczony według parytetu siły nabywczej (PPP). Bo każdy Polak średnio ma majątek wart 128 tys. zł. Z tym, że kluczowe jest tu słowo „średnio”: o ile 1 proc. polskich krezusów kontroluje średnio majątek wart 3,9 mln zł, a każdy członek grupy najbogatszych 10 proc. ma średnio prawie 800 tys. zł, o tyle połowa Polaków żyje na minusie. Średni majątek Polaka w tej grupie to minus 1802 grupy Piketty’ego mocno różnią się od szacunków polskich badaczy, którzy zakładali, że w rękach najbogatszych 10 proc. znajduje się 50 proc., a nie 60 proc. majątku Polski. Dr Brzeziński podkreśla, że badania tego typu są obarczone marginesem błędu.„Dla Polski są to nowe oszacowania i nowe metody i z tego punktu widzenia trzeba być ostrożnym w ocenie.”Ale nawet jeśli statystyka nieco przekłamuje obraz rzeczywisty, to różnice mogą być na poziomie 2-5 pkt jak blok o 100 mieszkaniach – w ośmiu nie ma łazienki, w pięciu skrajne ubóstwo. To obraz z nowego „Raportu o biedzie”Katarzyna MokrzyckaDyrektor 300Research, segmentu raportów i konferencji platformy ekonomicznej 300Gospodarka. Wcześniej była zastępcą redaktora naczelnego w Obserwatorze Finansowym, zastępcą szefa działu ekonomicznego w Gazecie Prawnej oraz szefem działu Biznes w tygodniku Wprost.

Zmiany klimatu i zagrożenia związane z pogodą przyczyniły się do migracji osób z Mozambiku, Filipin, Chin, Indii i Stanów Zjednoczonych. Indie pozostają głównym źródłem migracji – około 17,5 miliona osób urodzonych w Indiach mieszka za granicą. Byli mieszkańcy Meksyku i Chin to ponad 10 milionów osób rozsianych po całym

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. × 1961 r. – program telewizyjny w Polsce (TVP1) zaczyna być nadawany przez 7 dni w tygodniu, natomiast w USA swoją premierę ma RVA Victor - pierwszy w historii telewizor z pilotem. 20 VII 1969 r . – transmisję telewizyjną z lądowania Apollo 11 na Księżycu oglądało około 530 milionów ludzi na całym świecie (źródło: NASA); Premier Mateusz Morawiecki w poniedziałek, 13 czerwca, odwiedził województwo śląskie. Podczas wizyty, jak to ma w zwyczaju, odwiedził kilka miejsc, Myszków, gdzie wziął udział w otwarciu strzelnicy pneumatycznej. - Wojna na Ukrainie przypomniała nam, że tak jak pokolenia przed nami musiały walczyć o wolność z bronią w ręku, tak i my musimy być czujni. Musimy wiedzieć, że ten czas, który był czasem spokoju, być może na dłuższe lata minął. Dzieje się tak za sprawą barbarzyńskiej, niesprowokowanej napaści Rosji na Ukrainę - powiedział premier. - Jeśli Rosji kiedykolwiek mogłoby przyjść do głowy, żeby zaatakować Polskę, to Rosja musi wiedzieć, Kreml musi wiedzieć, że w Polsce jest 40 milionów Polaków gotowych stanąć z bronią w ręku, aby bronić swojej ojczyzny! - grzmiał Mateusz Morawiecki. Przy okazji przypomniał o programie "Strzelnica w każdym powiecie", który wspiera finansowo takie inicjatywy, a także o "Programie upowszechniania strzelectwa", w ramach którego każdy Polak powyżej 18 roku życia będzie mógł od 1 sierpnia do 31 grudnia 2022 roku wziąć udział w zajęciach z tej tematyki i oddać 350 strzałów, z AK-47. W Polsce znajduje się około 370 strzelnic. Odnosząc się do "40 milionów Polaków gotowych do stanięcia z bronią w ręku", warto przypomnieć Matuszowi Morawieckiemu, że według wstępnych wyników ubiegłorocznego spisu powszechnego w Polsce mieszka 38 milionów ludzi. Blisko 20 milionów z nich to kobiety, ale one nie mają współcześnie problemu, aby wejść w tradycyjne role męskie, więc może lepiej podkreślić, że 7 z 38 milionów Polaków to dzieci i młodzież do 17 roku życia, a ponad 8 milionów to osoby po 60 roku życia, co również znacząco zmniejsza liczebność naszych "sił". Te, biorąc pod uwagę, że chińska armia liczy zaledwie nieco ponad 2 miliony żołnierzy, nadal są imponujące. PS Oczywiście nie wszyscy ludzie mieszkający w Polsce to Polacy, ale to już tak na marginesie wykazywania absurdalności słów o "40 milionach Polaków gotowych..."
Statystycy nie pozostawiają złudzeń: w Niemczech umiera więcej ludzi niż rodzi się dzieci. Niemniej jednak, liczba mieszkańców rośnie, zwłaszcza na niektórych obszarach. Jest ku temu powód. Wzrost spowodowany napływem uchodźców Według wstępnych danych, po raz pierwszy w Niemczech mieszka ponad 84 mln osób. Jak podaje Federalny Urząd Statystyczny, w pierwszej połowie 2022 r
Ile ludzi jest na świecie - obecnie jest nas 7,9 miliarda i będzie jeszcze więcej. Ale nie wszyscy znajdują się na listach, są tacy, których tam jeszcze nie ma. Czy Pandemia zachwiała przyrostem ludności?W mediach codziennie słyszymy o dużej liczbie zgonów spowodowanych nowym wirusem. Czy zatem w 2021 przybyło ludzie na Ziemi? Tak. Liczba ludzi od lutego zeszłego roku zwiększyła się o prawie 90 mln! Ciągły wzrost, do którego zachęcają przecież kraje rozwinięte, wydaje się nieunikniony. Przecież na ciągłym wzroście opiera się gospodarka. Trzeba więcej sprzedawać, więcej kupować i… rodzić więcej SARS CoV-2 zmarły w zeszłym roku prawie 3 mln osób. Źródło: jaki jest limit? Ile osób jest w stanie wykarmić Ziemia. Gdy wkraczaliśmy w nowe milenium było nas 6 miliardów. Ile ludzi przybyło przez 20 lat?Mimo spisów powszechnych i innych działań, które pomagają monitorować rozwój społeczności, trudno dokładnie określić ile nas tak naprawdę jest. Wydaje się to czymś naturalnym, bo ludzkość rozwija się dynamicznie, a przecież istnieją też społeczności, które są kompletnie odizolowane od naszego świata. Czy jednak jest ważne, czy jest nas 7,92 czy 7,93 miliarda?Tak, podobnie jak ważne są trendy (wzrost/spadek liczby mieszkańców), a te można dokładnie ocenić monitorując liczbę ludzi. Przykład szacunków dla Afryki z 2004 roku i ekstrapolacji liczby mieszkańców za kilkadziesiąt lat, która już wiemy, że okazała się mocno zaniżona, pokazuje że problem dokładnego policzenia ludzi na świecie ma znaczenie. Bo od tej wiedzy zależy przyszłość naszego ONZ ocenia liczbę ludzi na świecieDane, które wykorzystuje ONZ bazuja na spisach powszechnych przeprowadzanych w każdym kraju na świecie. W Polsce ostatni taki spis miał miejsce w 2011 roku. Do tego dodaje się różne inne statystyki na temat liczby narodzin, stopnia smiertelności, chorób, migracji lokalnych i w skali międzynarodowej. Z kompilacji tych danych wyłania się podawana co 5 lat liczba, która jest obarczona zwykle błędem 2-3% w skali poszczególnych państw. Zwykle, bo istnieją państwa w których spisu nie było od dziesiątek lat, a inne statystyki są praktycznie niedostępne. Licznik ludzi na świecieLicznik, który przedstawia przybliżoną liczbę ludzi na świecie, warto kliknać na niebieski przycisk by zobaczyć jak szybko nas przybywa (stan na 19 stycznia 2022)Dużo prościej policzyć ludzi w krajach silnie rozwiniętych, gdzie nasycenie technologiami cyfrowymi jest tak duże, że trudno umknąć "systemowi".14 milionów nowych obywateli Chin - błąd statystyczny?Błąd 2-3%, na pozór mały, urasta do dziesiątek milionów w największych społecznościach. Przykładem są Chiny, w których obywateli przybywa i to nie zawsze w wyniku nagłej eksplozji narodzin. Po prostu Ci ludzie wcześniej nie istnieli w powszechnych spisach, nie byli nigdzie zarejestrowani, a to oznacza, że dla świata (nie tylko tego cyfrowego) jakby nie Kong, Macau w Chinach - to najgęściej zaludnione miejsca na świecieOstatnie doniesienia Chińskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego mówią o wprowadzeniu do rejestru 14 milionów wcześniej nieznanych państwowemu aparatowi obywateli. To około 1% populacji Chin i około 0,2% całej ludzkiej na tym koniec? Nie wiadomo, bo różne statystyki różnie przedstawiają populację Chin. Niektóre sugerują, że dziesiątki milionów brakujących Chińczyków to mit, albo że większość jest już „na stanie”.Na tle Chin, Indii, Afryki czy nawet USA, Europa topniejeCzternaście milionów to mniej więcej tyle ile obywateli ma Zimbabwe. I choć ten afrykański kraj nie należy do miejsc szczególnie przeludnionych - nawet w porównaniu z Polską, to skoro już jesteśmy na tym kontynencie, nie sposób nie poruszyć kwestii coraz większej ludzkiej populacji. A Afryka to jedno z tych miejsc, gdzie przyrost naturalny jest szczególnie szybki - jest to też młode społeczeństwo, gdzie średni wiek to 19,5 roku. Dla porównania w Europie, średni wiek to 41,9 roku, a w Polsce 40 lat. W naszym kraju mamy obecnie do czynienia z nieznacznym spadkiem liczby ludności, jednak problem doliczenia się obywateli też nie jest nam obcy. Nie chodzi co prawda o łączną ich liczbę, ale podział na tych, którzy są „na miejscu” i tych, których chwilowo „nie ma w domu”.Gęstość zaludnienia na świecie - obecnie (dane Junnux/ GDFL)Niestety prognozy ONZtu nie są optymistyczne - będzie nas ubywać w tempie niespełna 2 milionów na dekadę. Podobnie zresztą jak Niemców czy Włochów i Hiszpanów (łączna liczba Europejczyków będzie spadać). Oczywiście te trendy są jedynie ekstrapolacją i „wspólnym wysiłkiem” (zmiana liczby obywateli to wypadkowa zgonów, urodzeń i migracji) można je odwrócić, warto jednak zadać sobie pytanie w jak dużym stopniu powinna przyrastać nie tylko nasza, ale też światowa jest nas 7,8 miliarda, z czego 3/4 przypadają na Azję (4,6 miliarda) i Afrykę (1,3 miliarda). W połowie XXI wieku na te kontynenty przypadnie około 8/10 populacji całego świata (na podstawie danych ONZ). Kwestia migracji związanych z represjami, przesiedleniami, czyli temat uchodźców to jeszcze inne i bardzo kontrowersyjne zagadnienie. Afryka - problem czy nadzieja na przyszłośćPrzyrost naturalny w Afryce to spory problem, bo wiele regionów tego kontynentu, które ulegają przeludnieniu to miejsca gdzie ubóstwo przeplata się z bezprawiem. Ludność Afryki w najbliższych 30 latach ulegnie dostęp do czystej wody - problem w niejednym kraju afrykańskimLepiej ilustrują to przykłady - Kenia, gdzie dziś jest 48 milionów ludzi, w 2050 ma mieć 95 milionów mieszkańców. Nigeria z 200 milionowego państwa urośnie do 400 milionów. Podobnie Sudan czy Etiopia, które każdemu chyba kojarzą się z akcjami humanitarnymi. Dziś mieszka tam łącznie 140 milionów ludzi, w połowie XXI wieku będzie ich około 270 o ile takie państwa jak Chiny czy Indie należą mimo wszystko do światowych potęg gospodarczych, to wiele afrykańskich państw jest jedynie „eksploatowanych” przez resztę świata. Same nie radzą sobie z przyrostem naturalnym, nie mają odpowiedniej infrastruktury, to co dopiero mówić o konkurowaniu w świecie chemii w UgandzieTo jednak jedna strona medalu, obraz do jakiego przywykliśmy. Afryka to też region, który chłonie wiedzę, miejsce gdzie technologie znajdują podatny grunt. Ważne by nie były to jedynie działania podyktowane chęcią zysku i wykorzystania ogromnej rzeczy klientów, ale też inwestycje w Indie z Chinami zawojują świat XXI wieku?I na koniec ciekawostka. Wedle danych ONZ w ciągu najbliższych 5-20 lat Chiny przestaną być najludniejszym krajem świata, a to miejsce zajmą Indie. Już dziś mieszka na ich terenie 1,38 miliarda ludzi. De facto, biorąc pod uwagę średnią gęstość zaludnienia (pomijamy tu mikro państwa prawie miasta), to Indie już dziś są w czołówce. Wynosi ona 455 osoby/km2 i jest około 4 razy większa niż w Polsce, a (uwaga) Indie są prawie 10 razy azjatyckie, szczególnie chińska i indyjska, rozwijają się nie tylko w kategorii liczebności. Chiny już wyszły z etapu bycia jedynie źródłem taniej siły roboczej. W tym państwie powstają też zaawansowane technologie. Indie, które podobnie jak Chiny, a może nawet bardziej, są krajem ogromnych kontrastów, również mają coś do powiedzenia - widzieliście listę płac na ekranie powitalnym aplikacji Adobe, a może przypadkiem wiecie skąd pochodzi dyrektor generalny mają dalekosiężne plany kosmicznej ekspansji, ale to także kraj, który......ma problemy z lokalną infrastrukturąSkoro Chiny i Indie (a na tym nie musi się skończyć) już teraz odgrywają duże znaczenie, to czy będzie ono jeszcze większe? Udzielając odpowiedzi nalezy pamiętać o kilku osiągnęły etap, w którym dotychczasowy model rozwoju gospodarki (oparty na surowcach i sile roboczej) jest już niezadowalający, a koszty (czytaj długi) szybkiego wzrostu stają się coraz bardziej dotkliwe. Część ekspertów mówi o nieuchronnym kryzysie, z którym Chiny będą się musiały uporać. Nawet jeśli tak się stanie, to losy Chin pokazują, że jest to raczej kraj, który z zawirowań historii potrafi wyjść obronną jak Indie, które też muszą pogodzić ciągły rozwój z problemami biedoty, kryzysem energetycznym, koniecznością rozbudowy infrastruktury oraz rosnącymi potrzebami młodego głosy, że przyczynkiem do utrzymania ważnej roli w światowej gospodarce będzie współpraca Chin i mieszkańców reszty świata (wiadomo o kogo chodzi) zależy czy zamiast tracić czas na wzajemne wyniszczanie się, zdecydują się oni dotrzymać kroku nowym potęgom, jeśli zechcą one odskoczyć jeszcze bardziej. Świat zachodu nadal ma karty przetargowe, ale jak długo utrzyma je w dłoni? Tłum to jednak potężna Quartz, Worldometers, inf. własnaWarto zobaczyć również:Przetestuj prędkość swojego internetu - SpeedTestWielka koniunkcja Jowisza i SaturnaSztuczna inteligencja rozpozna zakażonych. Czy będzie lekarzem przyszłości?
Około ilu ludzi mieszka w polsce? 2013-03-24 15:30:40; Ile ludzi mieszka w Polsce? 2012-04-29 20:28:58; W Polsce mieszka ponad 38 milionów osób. 0. 0. Megamiasta na świecie. Zobacz, gdzie będzie żyło najwięcej ludzi 16 marca 2019, 11:18. 1 min czytania Obecnie w miastach na całym świecie żyje około 3,5 miliarda ludzi. Według wyliczeń ONZ w 2030 roku mieszkańcy miast stanowić będą prawie 60 procent populacji Ziemi. Wzrost liczby ludności w miastach odbywać się będzie przede wszystkim w krajach rozwijających się. Obecnie najbardziej zaludnionym miastem świata jest Tokio. Mieszka w nim około 38 milionów ludzi. W pierwszej dziesiątce wciąż plasuje się też Nowy Jork z 8,5 mln mieszkańców. Wszystko to może się jednak zmienić w najbliższych dekadach. Spośród wszystkich narodów największa liczba obywateli mieszka w Chinach i jest to około 1,4 miliarda ludzi. Drugie miejsce zajmują Indie, które mają prawie taką samą liczbę obywateli. To około 1,37 miliarda ludzi. Amerykanie są na trzecim miejscu z liczbą „zaledwie” 0,3 miliarda, czyli 330 milionów ludzi. Home NaukiMatematyka zapytał(a) o 20:53 W polsce mieszka około 40 milionów ludzi. Mężczyźni stanowią 32 % a kobiety 43 % , a dzieci i młodzież do lat 19 stanowią 25% ludności . Pokaż to na diagramie prostokątnym . Podaj liczbę dzieci i młodzieży do lat 19 w Polsce POMÓŻCIE PLIS Odpowiedzi 100%-4000000025%-1000000010%-40000005%-20000002%-8000001%-400000 32%=10%+10%+10%+2%=12800000-meszczyźni43%=10%+10%+10%+10%+2%+1%=17200000-kobiety25%=10000000-młodzież do 19 lat Uważasz, że ktoś się myli? lub W takich nieruchomościach mieszka około 8% rodaków (dane Eurostatu). Jeśli wprost ten odsetek przekłada się też na liczbę istniejących nieruchomości, to wspomniane problemy mogą dotyczyć około 1,2 milionów mieszkań i domów w Polsce. Polska miejscem dla nawet 2 milionów imigrantów polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński niemiecki Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. Jedynie 30 mln ludzi mieszka na wschodnich obszarach. Lediglich 30 Million Menschen leben in den östlichen Gebieten. Blisko cztery miliony ludzi mieszka w Nowej Zelandii. Ale większość ludzi mieszka w tych domach. Poniżej dwóch milionów ludzi mieszka w Namibii. Więcej ludzi mieszka dwóch lub więcej wirtualne życie. Ile ludzi mieszka w Kolorado Springs? Wiesz, ilu ludzi mieszka w Berlinie? Ile ludzi mieszka w Unii Europejskiej? Coraz więcej ludzi mieszka w miastach - Uponor zapewnia im odpowiednią jakość życia Immer mehr Menschen leben in Städten - Uponor sorgt für ihre Lebensqualität Ponad 160 milionów ludzi mieszka w dorzeczu Dunaju a około 75 milionów - w regionach położonych bezpośrednio wzdłuż rzeki. Mehr als 160 Millionen Menschen leben im Donaubecken und circa 75 Millionen in den Gebieten unmittelbar entlang des Flusses. Około 500 milionów ludzi mieszka na tyle blisko aktywnego wulkanu, że w przypadku większej erupcji mogą oni być narażeni na poważne szkody zdrowotne i materialne. Rund 500 Millionen Menschen leben in der Nähe von aktiven Vulkanen und wären im Falle eines Ausbruchs erheblich körperlich oder wirtschaftlich betroffen. 5 tysięcy ludzi mieszka w pierwszej ekologicznej dzielnicy we Freiburgu, w Niemczech. Menschen leben im ersten nachhaltigen Stadtteil der Welt in Freiburg. Taka praktyka jest popularna w całej Europie - ponad 600000 ludzi mieszka w jednym państwie europejskim, a pracuje w innym. Dieses Modell ist in Europa weit verbreitet; über 600000 Menschen leben in einem europäischen Land und arbeiten in einem anderen. lle ludzi mieszka w mieście? Ilu ludzi mieszka we Włoszech? Wielu ludzi mieszka w mniejszych domach niż dotąd. Mary, viele Leute leben in kleineren Häusern als früher. Pierwszy raz w historii, więcej ludzi mieszka w miejskich niż wiejskich środowiskach. Zum ersten Mal in der Geschichte leben mehr Menschen in städtischen als in ländlichen Gebieten. Dzisiaj 2000 ludzi mieszka w 300 domach na tym pięknym osiedlu. Heute leben Menschen in 300 Häusern in dieser schönen Gemeinde. Im więcej ludzi mieszka w mieszkaniu, tym szerszy staje się korytarz. Je mehr Menschen in einer Wohnung leben, desto breiter wird der Flur. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 59. Pasujących: 59. Czas odpowiedzi: 101 ms. W Tokio, stolicy Japonii, wraz z przedmieściami mieszka ponad 40 milionów ludzi, czyli więcej niż w całej Polsce. W przyszłości miejskie molochy będą jeszcze większe. Ich powierzchnia zwiększa się dużo wolniej niż gęstość zaludnienia. To oznacza, że na coraz mniejszym obszarze mieszka coraz więcej ludzi.
W świecie, w którym żyje ponad 7 miliardów ludzi, zrównoważony rozwój – o ile uda się go osiągnąć – będzie przypominał bardziej centrum Manhattanu niż wiejskie Vermont. David Owen, Green Metropolis: Why Living Smaller, Living Closer, and Driving Less Are the Keys to Sustainability Miasta nie kojarzą się ze zrównoważonym stylem życia. Widzimy tu korki, hałas, smog, a często również walające się gdzieniegdzie śmieci. Jednak zarówno naukowcy, jak i coraz większa liczba organizacji ekologicznych właśnie w dużych miastach widzi jedyną szansę na zbudowanie systemu, w którym rosnąca populacja ludzi będzie najmniejszym obciążeniem dla środowiska naturalnego. Jest co najmniej kilka powodów, dla których tak się dzieje. Miasta są bardziej wydajne Gdy mowa o indywidualnych wyborach związanych ze stylem życia, wybór miejsca zamieszkania może mieć największe znaczenie dla naszego impaktu środowiskowego. Do takich wniosków doszedł między innymi Edward Glaeser, profesor ekonomii na Uniwersytecie Harvarda oraz autor książki Triumph of the City[1]. Jego wyliczenia wskazują, że mieszkańcy dużych metropolii zużywają przeciętnie mniej surowców naturalnych i jednocześnie generują mniej dwutlenku węgla w stosunku do mieszkańców mniejszych miejscowości. I nie chodzi tu o to, że są lepszymi ludźmi. Po prostu gęsta siatka miejska sprawia, że łatwiej jest dostarczyć wiele usług, takich jak komunikacja miejska, a inne rozwiązania mogą być bardziej efektywne dzięki ekonomii skali. Ale decyzja o miejscu zamieszkania nie jest też jedyną decyzją, która wpływa na obniżanie śladu węglowego jednostki. Co ciekawe, mieszkanie w miastach sprzyja również podejmowaniu personalnych decyzji, które są dobre dla klimatu – takim jest chociażby redukcja spożycia mięsa, albo przejście na dietę całkowicie roślinną. Według badań przeprowadzonych przez Ibris na zlecenie Roślinniejemy, to właśnie w dużych miastach w Polsce największy odsetek osób już ogranicza lub planuje ograniczać ilość spożywanego mięsa – jest to aż 73,1 % mieszkańców[2]. Nawet jeśli niechęć do jedzenia mięsa jest bardziej kojarzona z wyborami dietetycznymi kobiet, to właśnie mieszkanie w dużym mieście, a nie płeć, mają większe znaczenie dla tego, że ktoś rezygnuje z wołowego burgera. Miasta generują więcej innowacji Nasze mierzenie się z kryzysem klimatycznym będzie najprawdopodobniej wymagało modyfikacji w obecnym stylu życia – od zmian w diecie po upowszechnianie się takich modeli jak cradle to cradle czy gospodarka cyrkularna. Samo ograniczanie zasobów jednak nie wystarczy – wiele problemów będzie wymagało rozwiązań, które obecnie po prostu nie istnieją. Świat potrzebuje większej ilości dobrych pomysłów i większej ilości ludzi, którzy pracują nad wygenerowaniem tych pomysłów. Okazuje się, że znaczący wpływ na poziom innowacyjności ma miejsce w którym ludzie mieszkają. I nie chodzi tu jedynie o poziom zamożności (chociaż miasta są też bardziej skuteczne w tworzeniu zamożności), ważnym czynnikiem jest samo duże zagęszczenie ludności. Taką tezę wysunął Matt Ridley, przekonując, że cała historia ludzkiego postępu i innowacyjności dzieje się tylko dzięki temu, że „idee uprawiają seks”[3]. Samotny geniusz jest mitem, zarówno w obszarze sztuki, jak i nauki. Najbardziej płodne były miasta, które były w stanie wytwarzać całe nurty czy sceny. Nowe pomysły były efektem spotkań, dyskusji, kolaboracji i wzajemnego zapożyczania. Ten efekt udało się też dość precyzyjnie zmierzyć. Luís M. A. Bettencourt i Geoffrey B. West przeprowadzili analizę ilości patentów na mieszkańca w zależności od wielkości miejsca zamieszkania[4]. To, że na duże miasta będzie przypadało więcej patentów, nie jest zaskakujące – w końcu mieszka tam więcej ludzi. Jednak zbadany efekt jest dużo silniejszy. „[J]eśli populacja miasta zostanie podwojona, czy to z 40 000 do 80 000, czy z czterech milionów do ośmiu milionów, to systematycznie obserwujemy średni wzrost o około 15% w takich miarach, jak płace i liczba patentów na mieszkańca. Jeśli osiem milionów ludzi mieszka w jednym mieście, ich produkcja gospodarcza będzie zazwyczaj o około 15% większa niż gdyby te same osiem milionów ludzi mieszkało w dwóch miastach o połowę mniejszych. Efekt ten nazywamy «skalowaniem superliniowym»: społeczno-ekonomiczne właściwości miast rosną szybciej, niż wynikałoby to z bezpośredniej (lub liniowej) zależności od liczby ludności[5]” – opisują efekty swojego badania w tekście dla „Scientific American” obaj badacze. Miasta tworzą więcej miejsca dla natury Zagęszczanie zbiorowisk ludzkich ma też kolejną zaletę – im więcej ludzi mieszka na gęsto zaludnionym terenie, tym więcej miejsca pozostaje na tereny zielone, które mogą faktycznie być nienaruszone przez człowieka. Przyspieszanie procesów urbanizacji daje więc szansę nie tylko na innowacyjność, ale również na odradzanie się natury. Jeżeli rozegramy to dobrze, w przyszłości może być więcej terenów zielonych niż jest teraz. Będzie się to działo nie tylko dzięki samemu przenoszeniu się ludzi do miast – co już następuje, ONZ przewiduje, że do 2050 roku 68% populacji świata będzie mieszkać w miastach[6], obecnie jest to 55% – sam proces urbanizacji jest też związany z obniżeniem wskaźnika dzietności[7]. Zdaniem Joe Walstona, wiceprezesa zarządu w Wildlife Conservation Society, urbanizacja jest największą nadzieją na to, że poprzez zmniejszanie presji na środowisko, zmniejszenie zużycia zasobów i dzietności per capita, coraz więcej zagrożonych gatunków zwierząt uda się przeprowadzić przez populacyjny efekt wąskiego gardła i sprawić, że będą one w przyszłości dużo bardziej liczne niż są teraz. Walston dodaje również, że stanie się to również dzięki decyzjom wyborców z dużych miast, którzy są tradycyjnie tą grupą, które nie tylko najliczniej głosuje za większą ochroną środowiska, ale również założyła większość organizacji pozarządowych chroniących przyrodę. Miasta pozwalają mieszkać mniej i bliżej oraz mniej jeździć samochodem „Live smaller, live closer, drive less” – zdaniem Davida Owena, autora książki Green Metropolis[8], te trzy zasady w największym stopniu przekładają się na zmniejszenie wpływu jednostki na środowisko. Mniejsze przestrzenie najzwyczajniej w świecie wymagają mniejszej ilości surowców i wymagają mniejszej ilości ogrzewania i chłodzenia przez cały rok, a większe zagęszczenie ludzi sprawia, że dużo łatwiej jest zrezygnować z samochodu na rzecz bardziej zrównoważonych rozwiązań. Te kroki są jednocześnie najłatwiejsze do zrealizowania na większą skalę tylko w warunkach miejskich, a nawet wielkomiejskich. Ekologiczne mieszkanie to nie dom na wsi, tylko kawalerka w bloku. Nawet jeśli zgodzimy się, że przenoszenie się do miast jest ważnym krokiem w procesie dbania o przyszłość planety, wyzwaniem będzie cały czas dbanie o to jak te miasta będą wyglądać. Powstawanie coraz większych miast może być nadzieją dla klimatu, natury i zwierząt. Musimy postarać się, żeby nie były one koszmarem dla mieszkających w nich ludzi. Aby wspierać innowacyjność i ograniczać emisje w przeliczeniu na mieszkańca ważne jest, by tkanka miejska była naprawdę zwarta. Rozlewanie się miast na przedmieścia (eksurbanizacja) nie jest w żadnym stopniu korzystna. Miasta przyszłości powinny ułatwiać poruszanie się pieszo i rowerem, mieć rozwiniętą sieć transportu miejskiego oraz dużo wspólnej przestrzeni, która ułatwia wymianę pomysłów i współpracę. Miasta są naszą przyszłością, więc warto już dzisiaj zabrać się do pracy nad tym, jak będą działać. [1] Triumph of the City: How Our Greatest Invention Makes Us Richer, Smarter, Greener, Healthier, and Happier, Edward Glaeser, Penguin Books, 2012 [2] IBRIS: Prawie 60% Polaków deklaruje ograniczenie spożycia mięsa, Maciej Otrębski, [3] When ideas have sex, Matt Ridley, TEDx, [4] Growth, innovation, scaling, and the pace of life in cities, Luís M. A. Bettencourt, José Lobo, Dirk Helbing, Christian Kühnert, Geoffrey B. West [5] Bigger Cities Do More with Less, Luís M. A. Bettencourt and Geoffrey B. West, “Scientific American” Vol. 305, No. 3, September 2011 [6] “68% of the world population projected to live in urban areas by 2050, says UN”, UN, [7] Urbanization and fertility decline: Cashing in on Structural Change, George Martine, José Eustáquio Alves, Suzana Cavenaghi, [8] Green Metropolis: Why Living Smaller, Living Closer, and Driving Less Are the Keys to Sustainability, David Owen, Riverhead, 2009. Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na:
Mxi7.
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/74
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/26
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/2
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/78
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/54
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/89
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/12
  • 4y54f7jx3d.pages.dev/55
  • w polsce mieszka około 40 milionów ludzi